Sintra pojawiła się już na blogu przelotnie, na głównym zdjęciu w
jednym z poprzednich postów - może zauważyłyście żółto-czerwony pałac, wyglądający, jakby twórców trochę poniosło. Nie, ten pałac mało mnie interesował. Za to wkrótce po powrocie stamtąd zobaczyłam u koleżanki na instagramie zdjęcie wieży prowadzącej w głąb ziemi. No nie powiem, wyglądało fantastycznie. Okazało się, że to miejsce jest w Sintrze, więc gdy tylko
nadarzyła się okazja, złapałam stopa i pojechałam tam znowu. I tym razem Sintra wywarła na mnie znacznie lepsze wrażenie.
Kolorowa mieszanka
Ta cała Sintra to jest cud nie
z tej ziemi, ja sama nie wiem, jak to się stało, że to w ogóle tak pięknie
wyszło. Małe miasteczko niedaleko od Lizbony (metrem można dojechać za dwa
euro), które wygląda jak wzięte z innego świata. Znajdziemy tam jeden pałac,
zamek, drugi pałac, trzy kolejne zamki, kulturę muzułmańską (zamek Maurów),
chrześcijańską, dawną letnią rezydencję królów Portugalii (Pena), a na dodatek
kilka małych pałacyków jak Quinta da
Regaleira, którą ufundował sobie milioner Monteiro. Bo dlaczego nie?
Turyści
By nie było tak słodko, dodam też, że miasteczko jest szczególnie
nakierunkowane na bogatych turystów. Przysięgam, że angielski słyszałam tam
częściej niż portugalski. Całe centrum miasta jest wypchane wycieczkowymi autobusami,
rowerkami, mini-taksówkami i oczywiście tłumami starszych osób podążających
ślepo za chorągiewką przewodnika. Nie ma tu free
walking tours, jak w większych miastach Portugalii, do których można
bezpłatnie dołączyć i posłuchać o mieście. O nie, Sintra jest tym miejscem,
gdzie w informacji turystycznej za wifi płaci się 1 euro za godzinę, a puszka
pepsi kosztuje 2 euro. Wstęp do każdego pałacu to koszt 10-15 euro. Nie powiem,
gdy byłam tam pierwszym razem, ta cała kosztowna otoczka trochę mnie
odstraszyła. Na szczęście dostałam kolejną szansę, by zmienić zdanie o Sintrze.
Quinta da Regaleira
Bo jest miejsce w Sintrze, gdzie można spędzić cały dzień, a bilet
kosztuje 6 euro (4,80 jeśli posiadacie European Youth Card, która jest często
wymagana jako ubezpieczenie podczas wyjazdu Erasmusa – tak jak na mojej uczelni
w Bydgoszczy), i jest to właśnie pałac Regaleira i otaczający go ogród. Pałac,
jak to pałac, piękny i pyszny, nie udało mi się zwiedzić go całego (z powodu
remontu udostępniono tylko dwa piętra z pięciu), ale tym, co zwraca na siebie
uwagę, jest ogród.
Koszmar milionera
Wyobraźcie sobie, że jesteście milionerem. Pochodzicie z bogatej
rodziny, a jeszcze poszczęściło wam się w Brazylii, gdzie sprzedawaliście kawę.
Kupujecie pałacyk niedaleko Lizbony, a potem odkrywacie, że otacza go
niezagospodarowany teren. Chcecie, by ten ogród był wasz, wyjątkowy, by każda
wizyta w nim była niezapomniana. Wynajmujecie więc architekta z Włoch, ale
żaden jego projekt wam nie odpowiada. Oto właśnie, co spotkało Antonio Carvalho
Monteiro. Ostatecznie ogród miał zostać zaprojektowany na podstawie jego
koszmarów. Włoski architekt, Luigi Manini, stanął przed nie lada wyzwaniem.
 |
Niestety w czasie naszej wizyty trafiliśmy na kilka szkolnych wycieczek. |
Studnie inicjacji
I udało mu się spełnić wszystkie życzenia milionera Monteiro.
Ogród, który zaprojektował, był mistrzostwem, które miałam przyjemność
zwiedzać. Podobno godzina starczy, by przejść całość, nam to zajęło pół dnia.
Wyobrażam sobie, że spacerując tu w nocy faktycznie można poczuć się jak w
koszmarze. Dziesiątki ścieżek (nie ma jednej trasy zwiedzania – wchodzisz i
idziesz, gdzie chcesz), góry, studnie, doliny, schody prowadzące nie wiadomo,
dokąd… Małe zamki, kaplice, wieżyczki. A wszystko tak piękne! Jednak tym, co
zwraca szczególną uwagę są Studnie Inicjacji. Inna nazwa – odwrócone wieże,
wieże, które pną się w głąb ziemi. Po wejściu do jednej z nich trafiamy do
tunelu, i tu zaczyna się zabawa. Tunele nie są tak rozległe, by krążyć tam
godzinami, ale z pewnością dostarczą dużo radości.
 |
Tak, to ja. I nie, to nie jest dobry plecak na wycieczki. Im szersze szelki, tym lepiej. |
Na pożegnanie
Wiem, że do Lizbony przyjeżdża dużo Polaków, sama trafiam na nich
za każdym razem, gdy tam jestem. Nie wydaje mi się jednak, by Sintra była
równie znanym miejscem, a uważam, że niesłusznie. Jeśli wybieracie się do Portugalii,
naprawdę warto poświęcić jeden dzień, nawet kosztem Lizbony, i zwiedzić nie
tylko Quinta da Regaleira, ale może i Pałac Narodowy, albo pałac Pena?
Możliwości są nieograniczone.
Post Scriptum
Kolejne pytanie do was, moje czytelniczki! Jest nas już tutaj miła gromadka, z czego nieskończenie się cieszę, ale mam wrażenie, że ostatnio stoję w miejscu. Wiem, że większość z was także bloguje, dlatego chciałabym was spytać, jak pozyskujecie
nowych czytelników, czy macie jakieś swoje metody?